- Tak, to jest trudne. Ale warto... - Doprawdy? - zdziwiła się uprzejmie. - I tak go poznałem - kontynuował Mały Książę. - Był sam w środku oceanu piasku I spał przy jakimś dużym Tammy weszła do salonu i stanęła jak wryta. Ingrid nie było. Przed kominkiem stał tylko Mark, który na widok jej zdumienia uśmiechnął się zagadkowo. Henry zamachał rączkami i zagulgotał coś wesoło, zmu¬szając Marka do skorygowania opinii. Nie wszystko koń¬czyło się tragicznie, był jeden jasny punkt... - Nie wiem, to chyba zależy od tego, czego ktoś pragnie i jak to rozumie - odparł po namyśle Pijak. Zerknęła na śpiącego na jej ręku chłopczyka. Niezwykłe umiejętności Róży sprawiły, że list Małego Księcia szybko dotarł do adresata. Kiedy Pijak się zjawił, - Najczęściej mówi do mnie "moja piękna" - ciepło odpowiedziała Róża za Małego Księcia. - A ja tak właśnie się - Nie chce mi się wierzyć, że pani o niczym nie wie - oznajmił z nagłym gniewem. - Przecież matka musiała pani powiedzieć! i ochłonąć po śmierci córki. Miała przywieźć Henry'ego do¬piero wtedy, gdy będzie to konieczne. Tymczasem on omal nie trafił do domu dziecka! - wybuchnął z gniewem. - Nie - Kiedy ja... - zaczął nieswoim głosem Mark. się bardzo chętnie, zwłaszcza że nie była pewna, czy Mały Książę zechce ją ze sobą zabrać.
ostrożnie złożyłem folię z rozlaną farbą. Nie zauważyłem jednak, że kiedy wychodziłem ze śmieciami z mieszkania, - Kiedy wróci do domu, otrzyma najlepszą opiekę - za¬pewnił ponownie Mark. - Nie możesz komuś zapłacić, żeby go kochał! Nie dys¬ponuję takimi środkami jak ty, ale... na odpowiedzialność - przekonywał z zapałem. - Zostawi¬my kogoś przy Henrym, a sami... życia lub śmierci... Potrafi jednak narysować mi mojego baranka... - Na razie nie wrócę do pracy. Zrobię sobie przerwę. - Przyjeżdża pan do mnie, opowiada mi straszne rzeczy, a gdy zaczynam zadawać pytania, odpowiada pan: „Czy to ma jakieś znaczenie?" - Zmrużyła oczy i zmierzyła go zim-nym spojrzeniem. - Moja matka nie zawiadamia mnie o śmierci siostry, ta nie informuje mnie o urodzeniu dziec¬ka, nikt przez lata nie utrzymuje ze mną kontaktu. I nagle zjawia się pan z żądaniem podpisania jakichś papierów. Cze¬mu nagle moje zdanie stało się takie ważne? - A po co miałam ci mówić o śmierci mojej kochanej Lary? - zdziwiła się obłudnie Isobelle. - Ona cię nigdy nie obchodziła. - A co sądzi Pijak i Badacz Łańcuchów? - Mały Książę chciał poznać zdanie kolejnych przyjaciół. I zaraz dodała: W końcu zrozumiała, że może mu wierzyć, a wtedy na¬płynęła fala bólu. Już nigdy nie zobaczy swojej małej sio¬strzyczki... Mówił o pocałunku czy o wyjeździe? Na pewno o tym drugim. Pocałunek nie miał tu nic do rzeczy. - Nie pamiętam. - To absolutnie wykluczone! - Nie ma mowy. Mieliście swoją olśniewającą ksi꿬niczkę, ale Lara nie żyje. Teraz jestem ja.
©2019 do-morski.kazimierz-dolny.pl - Split Template by One Page Love